Poczułam, że ktoś mnie delikatnie całuje w policzek. Jęknęłam i obróciłam się na drugi bok. Ów ktoś tym razem skoczył na mnie i zaczął łaskotać chichrając się przy tym. Nie miałam szans zasnąć znów. Śmiejąc się otworzyłam oczy i zobaczyłam rozradowanego Louisa. Gdy tylko zobaczył, że już nie śpię przestał mnie '' torturować '' i subtelnie pocałował w usta. Wplotłam palce w jego włosy jeszcze bardziej przysuwając go do siebie. Chłopak natomiast ułożył ręce na moich biodrach. Oddaliśmy się chwili nie zważając na to, że przez nasze pieszczoty możemy spóźnić się na samolot.. Właśnie! SAMOLOT! Szybko oderwałam się od chłopaka i wyskoczyłam z łóżka, a ten popatrzył na mnie zdezorientowany.
- Która godzina?- zapytałam.
- 8.10
- A o której mamy samolot?- popatrzyłam na niego triumfalnie.
- O 9.. O kurdeeeeeee!- krzyknął i pobiegł do łazienki.
Jeśli chcieliśmy zdążyć mieliśmy tylko 10 minut, aby się ogarnąć. Nie miałam innego wyjścia, więc wzięłam swoje rzeczy i pobiegłam do pierwszego lepszego pokoju, aby tam skorzystać z łazienki. Jak się okazało padło na pokój mojego brata. Wpadłam jak burza i szybko pobiegłam do łazienki. Niestety przy tym obudziłam Styles'a. A wiadomo - niewyspany Harry, to zły Harry. Zamknęłam drzwi na klucz i zaczęłam się przebierać.
- Wybacz braciszku, że budzę ale mam tylko 10 minut do wyjścia z domu, a Lou zajął łazienkę w naszym pokoju!- krzyknęłam.
- Zobaczysz, jak tylko wrócicie ja też cię tak obudzę!- odkrzyknął zachrypniętym głosem.
- Kochany, ty zawsze wstajesz później ode mnie, więc mnie nie obudzisz.- zachichotałam.
- Przekonamy się. Tylko nie bądź zdziwiona jak cię obudzę o 6!
- Oj Hazza.- westchnęłam i zaczęłam czesać włosy.
Postanowiłam je spiąć w luźnego koka. Jak pomyślałam tak też zrobiła, następnie delikatnie się pomalowałam i wyszłam uśmiechnięta z łazienki. Ku mojemu zaskoczeniu łóżko Harrego było puste. Pomyślałam, więc że chłopak poszedł do Louisa dlatego też ja również się tam udałam. Jednak tam nie było ani Tomlinsona ani Hazzy. Wzięłam z krzesła torebkę i poszłam do salonu. Wszyscy po za Lou tam siedzieli. Domyśliłam się, że mój narzeczony właśnie pakuje do samochodu nasze walizki.
- Widzę, że specjalnie wstaliście prędzej.- uśmiechnęłam się i usiadłam na kanapie, obok Zayna.
- W końcu trzeba się pożegnać. Nie wiadomo za ile się zobaczymy, ale znając was nie będziecie w UK dość długo.- powiedział Niall jedząc przy tym kanapkę.
- Widzisz jak my się dla was poświęcamy?- mruknął Zayn, który siedział z zamkniętymi oczami.
- Malik, pobudka!- krzyknęłam.
- Mamo, jeszcze 5 minut.- jęknął, a wszyscy się zaśmiali.
- A co was tak śmieszy? Cieszycie się, że wyjeżdżamy?- zapytał Louis wchodząc do salonu.
Spojrzałam na zegarek. Była 8.19 czyli nadszedł czas, aby jechać. Spojrzałam na każdego z osobna. Stwierdziłam, że przez te kilka dni będzie mi ich wszystkich brakować. Westchnęłam cicho i wstałam.
- Na nas już czas..- uśmiechnęłam się delikatnie.
- Siostra, zobaczysz nas za kilka dni. Nie ma się co smucić.- puścił do mnie oczko Harry.
Prychnęłam i zaczęłam się żegnać z chłopakami. Wszyscy oczywiście życzyli nam udanych wakacji, że bardzo chcą zostać wujkami.. Każdy wybuchnął śmiechem, a w moim oku zakręciła się łza. Pokręciłam głową, aby odrzucić od siebie przykre myśli i trzymając Louisa za rękę poszliśmy do samochodu.
* * * Kilka godzin później * * *
- Jak tu pięknie..- zachwycałam się widokami, gdy jechaliśmy taksówką do hotelu.
- Zupełnie inaczej niż w Londynie.- westchnął uśmiechnięty Louis.
- Jestem okropnie zmęczona podróżą, ale gdy tylko będziemy w hotelu zostawiamy walizki i idziemy na plażę.- postanowiłam.
- Widzę, że czasu nie marnujesz.- zachichotał.
- Dzwoniłeś do chłopaków? Mówiłeś, że już przylecieliśmy?- zapytałam.
- Jeszcze nie. Zadzwonię jak będziemy na plaży.
Nagle taksówka się zatrzymała, a naszym oczom ukazał się piękny, ogromny hotel. Wiedziałam jedno - te wakacje musiały Lou duużo kosztować. Przypuszczałam, że był to jeden z najdroższych hoteli. Dla chłopaka pieniądze nie robiły żadnego znaczenia. Zależało mu na tym, żebyśmy porządnie odpoczęli od wszystkiego. Od otaczającej nas rzeczywistości. Wysiedliśmy z samochodu, wzięliśmy walizki i ruszyliśmy do budynku. Bez przerwy rozglądaliśmy się oczarowani tym cudownym miejscem.
Minęło kilka minut i dotarliśmy do naszego apartamentu. Tak - apartamentu, bo tego pomieszczenia nie można było nazwać pokojem. Pierwsze co zrobiłam to pobiegłam na balkon i zobaczyłam cudowny widok na ocean. Na mojej twarzy momentalnie pojawił się uśmiech. W pewnym momencie poczułam jak ktoś obejmuje mnie od tyłu i kładzie głowę na moim ramieniu.
- To będą niezapomniane wakacje.- stwierdził Louis.
- Też tak sądzę. A teraz idziemy na plażę.- ucieszyłam się.
- A nie możemy dzisiaj poleżeć sobie w łóżku a jutro iść na plażę?- uśmiechnął się zadziornie.
- Tylko to leżenie w łóżku będzie nudniejsze niż leżenie na plaży.- skwitowałam.
- Czy ty właśnie powiedziałaś, że bycie ze mną w łóżku jest nudne?!- krzyknął urażony.- Ranisz..
- A ty tylko o jednym.- przewróciłam oczyma.
- Nie prawda..- zaczął się wypierać.- To idziemy do tego łóżka?
- Nie wiem jak ty, ale ja idę na plażę.- zachichotałam i wytknęłam język.
- Ty niedobra kobieto.- wbił palce w moje żebra.
- Ty niedobry mężczyzno!- uderzyłam go w ramię i ruszyłam do środku apartamentu.
- Bolało..- jęknął.
- Bo miało.- zaśmiałam się i otworzyłam walizkę.
Zaczęłam szukać bikini i jakiś wygodnych ciuchów.
- Jakbyś się zgodziła zostać dzisiaj tutaj nie musiałabyś się przebierać..- poruszał znacząco brwiami.
- Jak dla ciebie to ja nie musiałabym się pewnie w ogóle ubierać.- prychnęłam.
- Nie rób ze mnie jakiegoś niewyżytego seksualnie mężczyzny!- skrzyżował ręce na piersiach.
- Nie muszę, bo ty nim i tak jesteś.- wybuchnęłam śmiechem.
- Pożałujesz tych słów!- popatrzył na mnie groźnie i przerzucił przez ramię. Zaczęłam się śmiać i uderzać chłopaka w plecy aby mnie postawił, jednak to nic nie dało. Kątem oka zobaczyłam, że idziemy do łazienki. Wiedziałam już co mnie czeka.
- Błagam, nie! Ja mam w kieszeni telefon!
- Mówi się trudno. Kupimy nowy.- zaśmiał się i postawił mnie pod prysznicem.
Następnie odkręcił wodę, przez co byłam cała mokra. Jęknęłam cicho i pociągnęłam Louisa za rękę. Chciałam coś powiedzieć, jednak chłopak wpił się w moje usta. Zaczęłam odwzajemniać pocałunki i byłam pewna jednego - Lou postawił na swoim, żadna plaża nie wchodziła w grę..
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wybaczcie, że dopiero teraz dodaję, ale nie miałam ani czasu ani weny. Na szczęście wena mi wróciła / yeah Buddy! / Czas? Nie za bardzo ;/
Przez cały tydzień mieszka u mnie rodzina, która na miesiąc przyleciała z UK i nie mam czasu, aby pisać. Muszę się zajmować moją uroczą bratanicą ;*
Mimo wszystko starałam się coś napisać i wyszło mi to wszystko co jest wyżej. ;]
Nie dość, że jestem zawalona nauką i poprawianiem ocen to w dodatku muszę do końca czerwca pozdawać wszystkie egzaminy do bierzmowania :(
Coś okropnego, więc nie bądźcie źli, że teraz rozdziały nie pojawiają się regularnie.
Dziękuję Wam bardzo za wszystkie komentarze pod poprzednim rozdziałem, za 13 obserwatorów i ponad 3,5 tys. wejść! Jesteście kochani! :*
12 komentarzy = NN .
Tytuł rozdziału to kawałek tekstu piosenki Secondhand Serenade - Fall For You. <3
Pozdrawiam serdecznie i do następnego!
Ola. ;*
P.S. Jeśli sądzicie, że teraz bd. wszystko dobrze no to się mylicie :D Życie niestety nie jest kolorowe..
O ja jaki słodki rozdział no nie mogę się doczekać co będzie w następnym xD A końcówka najlepsza szkoda tylko że nie masz czasu bo ja nie mogę się doczekać następnego :P
OdpowiedzUsuńJak ja się cieszę że bierzmowanie już miałam w kwietniu xDD No życzę weny i czekam na następny :P
No muszę przyznać, że ten rozdział był genialny a zarazem uroczy. Wakacje z Louisem... - marzenie! Czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńmmm. cud, miód, orzeszek ;D
OdpowiedzUsuńrozdział me gusta ;**
jestem pod wrażeniem, jak zawsze oczywiście, gdy czytam Twoje opowiadanie. cieszę się, że im się w końcu tak w miarę ułożyło i że wyjechali na te wakacje ;p
coś czuję, że będzie się dziaałoo ;**
Oluu, kocham .. < 33
kolejny świetny rozdział , nie mogę się doczekać następnego:D
OdpowiedzUsuńOby chłopcy zostali tymi wujkami :)
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały,wakacje pewnie będą pełne wszelakich atrakcji ;p
Oby Ci tej weny już nigdy nie zabrakło ^^
Pozdrawiam ;**
Louis postawił na swoim ;D Hehehe Niedługo chyba będzie nowy dzidziuś. ;D Genialny. ;* <3
OdpowiedzUsuńPo pierwsze to znowu wywołałaś u mnie zachcianki na igraszki z Lou [Boże! Nikomu innemu się to nie udało, a Tobie aż dwa razy! Gratuluję :D] po drugię, co to znaczy, że nie będzie dobrze?! Ma być dobrze i tyle! To są w końcu wakacje :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na nn ;)
och, ten twój blog jest cuuuuuuuuuuuuuuuuuuuudowny ;***
OdpowiedzUsuńCzekam na dalsze.