Wiał chłodny, jesienny wiatr, który rozwiewał moje delikatnie pokręcone włosy. Pod płaszczykiem było widać mój lekko wypukły brzuch. Był to już 4 miesiąc i szłam do ginekologa dowiedzieć się czy urodzę chłopczyka, czy dziewczynkę. Nasuwa się pewnie pytanie dlaczego chłopcy mnie nie odwieźli. Mieli oni niestety wywiad. Louis bardzo chciał z niego zrezygnować, jednak menadżer zespołu mu na to nie pozwolił.
Westchnęłam głośno i weszłam do budynku, w którym znajdował się gabinet lekarza. Miałam szczęście, bo nie było dużej kolejki i po kilku minutach robiono mi USG. Przymknęłam oczy i czekałam. Lada chwila miałam usłyszeć czy urodzę ślicznego chłopczyka, który będzie małą kopią Louisa, czy uroczą dziewczynkę, która będzie miała cudne, niebieskie oczka.
- Gratuluję. Będzie pani miała córkę.- powiedziała lekarka.
Cieszyłam się jak małe dziecko. Nie sądziłam, że ta wiadomość przyniesie mi tyle radości i pogody ducha.
Gdy tylko wyszłam z budynku wybrałam numer telefonu Lou. Pierwszy sygnał, drugi, trzeci..
- Hallo? I jak? Będę tatusiem czy mamusią?- pytał, a ja zaczęłam się śmiać.
- Niezależnie od tego co urodzę będziesz tatusiem.- odpowiedziałam.
- Fakt, wszystko mi się w głowie miesza przez te nerwy.- wytłumaczył.
- A czym ty się denerwujesz misiek?- spytałam zmierzając w kierunku Tamizy.
- Bo nie wiem czy będę miał córkę czy syna! Strasznie mnie to ciekawi, więc mów!
- Nie przez telefon. Spotkajmy się.- powiedziałam.
- Czy matka mojego dziecka się właśnie ze mną umówiła? Nie możesz mi powiedzieć w domu?- byłam pewna, że wypowiadając te słowa teatralnie przewrócił oczami.
- Wtedy nie dowiesz się jako pierwszy, no ale..- zaczęłam, jednak mi przerwał.
- Dobrze, będę za 10 minut nad Tamizą!- oznajmił i rozłączył się.
Szłam powoli uśmiechnięta od ucha do ucha. Gdyby ktoś kiedyś mi powiedział, że moim bratem będzie Harry Styles, będę kochała do szaleństwa Louisa i urodzę dziecko nigdy bym nie uwierzyła. To wszystko aż do tej pory było dla mnie niesamowite.
Już po chwili moim oczom ukazał się piękny krajobraz na tle którego znajdowała się Tamiza. Usiadłam na jednej z ławek i czekałam na mojego '' księcia z bajki ''. Nie czekałam długo, gdyż nagle zobaczyłam zamyślonego Louisa, który w ręce niósł mały bukiecik róż. Zaśmiałam się. Tomlinson zawsze kupował mi róże i śmiał się, że ,, róża dostaje róże''. W pewnym momencie ujrzałam za moim chłopakiem około czwórkę chłopaków, którzy siedzieli pod jednym z drzew. Byłam prawie pewna, że to reszta zespołu. Siedzieli dość daleko, więc mogłam się pomylić.
- Słucham.- powiedział Lou siadając obok mnie i całując w usta.
- Ja też słucham. Twojego cudnego głosu..- westchnęłam.
- Ziemia do Rose! Będę miał syna czy córkę?- wypytywał.
- Ty będziesz miał??- uniosłam jedną brew do góry.
- Będziemy mieli, no. A więc?- nie dawał za wygraną.
- Nie zaczyna się zdania od ,, a więc''.-wytknęłam język.
- Grr. Jak chcesz to wezmę cię '' na barana'' i zaniosę do domu, tylko powiedz.- mówił błagalnym tonem.
- Kochanie, zostaniesz mamusią.- zachichotałam, a on spojrzał na mnie zdezorientowany.- Będziemy mieli córkę.
- Naprawdę?! Jejku! Jaki jestem szczęśliwy!- wziął mnie na ręce i okręcił wokół własnej osi.
- Dobrze już dobrze. Ja też się bardzo cieszę, ale kochanie, odstaw mnie na ziemię.- uśmiechnęłam się delikatnie.
- Oj. Przepraszam.- wykonał moje polecenie.- Ale i tak niosę cię do domu na barana.
- Się zobaczy.- puściłam do niego oczko.
Siedziałam i zastanawiałam się co zjeść. Ostatecznie wyjęłam z zamrażarki lody czekoladowe, z lodówki ogórka, a z półki miód. Ogórka umyłam, pokroiłam w kostkę i wrzuciłam do pudełka z lodami, a następnie wszystko polałam miodem. Uśmiechnęłam się promiennie, wyciągnęłam łyżkę i ruszyłam do salonu, gdzie wszyscy siedzieli.
- Co tam masz?- spytał Niall patrząc na mnie, gdy usiadłam obok niego.
- Lody z ogórkiem i miodem.- wzruszyłam ramionami i zaczęłam jeść.
- Fuj.- skrzywił się Zayn.
- To takie rzeczy w jednym połączeniu można zjeść?- zdziwił się Liam.
- A czemu nie?- wepchnęłam do buzi kolejną porcję mojego wymyślnego posiłku.
- A tobie kochanie nic po tym nie będzie?- spytał troskliwie Louis.
- Nie!- pokręciłam głową.
- Mogę jeść z tobą?- krzyknął z kuchni Horan.
- Nie!- odkrzyknęłam.
- Jak wy możecie takie obrzydlistwo jeść? Rozumiem - Rose jest w ciąży i wtedy się je różne dziwne rzeczy, ale ty Niall? Nie wolisz zjeść żelek? - westchnął Harry.
- A wiesz, że wolę?- zaśmiał się blondyn siadając obok mnie z paczką żelek.
- Daj kilka.- uśmiechnęłam się słodko.
- Nie, ty mnie nie poczęstowałaś to ja ciebie też nie poczęstuje.- wytknął język i wbił wzrok w telewizor.
- Louuu! On mi nie chce dać żelek!- skrzyżowałam ręce na piersiach.
- Niall, daj Rose żelki.- poprosił Tomlinson.
- Nie, bo to są moje ostatnie!- nie odpuszczał.
- Idę stąd!- warknęłam i rzuciłam pudełko z lodami na sofę, a sama podążyłam w stronę pokoju.
Gdy byłam na schodach dogonił mnie Louis. Doszliśmy do pokoju i położyliśmy się na łóżku. Wtuliłam się w chłopaka i delektowałam się jego obecnością.
- Opowiedz mi coś o naszej córce. Chcę ją sobie jakoś wyobrazić..- szepnął szatyn.
- Będzie miała śliczne, duże niebieskie oczy. Długie, proste włosy. Będzie szatynką.- mówiłam.
- Cudowna będzie. Ale nie wiem czy urodą dorówna tobie.- pocałował mnie w policzek.
- Wariat.- pokręciłam głową z politowaniem.
Leżeliśmy chwilę w ciszy rozmyślając, aż ja zaczęłam swój monolog.
- Gdy mała,urocza dziewczynka o niewiarygodnie pięknych oczach zapyta mnie jak poznałam tatę z uśmiechem na ustach opowiem jej historię pewnego szatyna który pojawił się w moim życiu całkiem nieproszony .Opowiem o jego niebieskich oczach po których tylko ja potrafiłam rozpoznać każdą targającą nim emocję.Opowiem o uśmiechu,o cudownym uśmiechu,choć może nie zawsze czułym,choć może zbyt często sarkastycznym ale jednak cudownym. Opowiem o zapachu który chciałam wdychać do końca mojego jestestwa.Opowiem o dotyku bo nikt nie potrafił tak dotykać.I choć nie powiem tego na głos bo przecież to jeszcze dziecko to pomyślę,pomyślę o każdym jego pocałunku,namiętnym i delikatnym zarazem,stanowczym i przesiąkniętym pożądaniem, przypomnę sobie każdą wspólną noc gdy doprowadzał mnie do obłędu...- uśmiechnęłam się delikatnie.
- Kocham cię.- szepnął.
- Dlaczego?- zapytałam.
- Bo inaczej nie umiem.
- No ale czemu?
- Bo tak.
- Jak tak?
- Tak.
- Wyjaśnij mi to.
- Jesteś jak powietrze.
- Powietrze jest niewidoczne..
- Ale zawsze przy tobie.
- Nieodczuwalne.
- Zawsze cię otula.
- Nadal nie rozumiem.
- A czy umiesz żyć bez powietrza?- zaśmiał się melodyjnie.
- Nawet nie potrafisz sobie wyobrazić jak bardzo mi na tobie zależy. Jak bardzo cię kocham i jak bardzo się boję. - wyszeptałam.
- Czego się boisz?- zdziwił się.
- Że pewnego dnia odejdziesz... zabierając ze sobą tak istotną część mnie.- przegryzłam dolną wargę.
- Dobrze wiesz, że się tak nie stanie. - westchnął.
- Właśnie, że nie wiem.- zakryłam twarz rękoma.
- Oj Rose..- pokręcił głową i pocałował mnie we włosy...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Krótki dzisiaj, ale starałam się coś napisać, bo dość szybko pojawiło się 7 komentarzy :)
Mam ogromnego ''smajla'', bo dzisiaj miałam lekcje do 12 :D
+ Jest 10 obserwatorów, a komentarzy tylko 7, które że tak powiem jak inni sądzą '' na Was wymuszam''. Proszę dodawajcie komentarze. Będę wiedziała ile osób czyta moje opowiadanie, a po za tym nawet nie wiecie jaki mam uśmiech na twarzy, gdy czytam komentarze, które dodajecie.
++ Tytuł rozdziału to kawałek tekstu piosenki Ed' a Sheeran' a - Give me love. <3
+++ Następny, gdy będzie 9 komentarzy! :*
Pozdrawiam i do następnego!
Ola. xo xo
P.S. Przepraszam za błędy albo jeśli coś się nie zgadza ale co chwilę zmieniałam wątki :D np. raz Louis miał zostać tatusiem, potem mamusią i potem znowu tatusiem i tak w kółko ;D Hehe :)
Rozdział wspaniały ;**
OdpowiedzUsuńA zwłaszcza ten fragment,jak Lou pyta,czy będzie mamusią,czy tatusiem :))
Już nie mogę doczekać się rozdziału 22 ;)
Mam nadzieję,że pojawi się jak najszybciej ^^
Życzę dużo weny i pozdrawiam ;>
Super rozdział.. ;p Hehe,zgadzam się z natalcia19.Mamusia czy tatuś... Aż przypomniał mi się dowcip o blondynce.. ;) Do 12,niby krótko,ale i tak współczuje. Ja dziś na szczęscie miałam wolne ! Pozdrawiam i czekam do następnego rozdziału..;p
OdpowiedzUsuńZ rozdziału na rozdział opowiadanie staje się coraz ciekawsze. : ).
OdpowiedzUsuńJa również zxgadzam się z moimi przedmówczyniami iż fragment o mamusi i tatusiu był najlepszy.
Czekam na następny :))
Fajny rozdział, nic ciekawego się nie działo, ale jednak akcja mała była. Czekam na jak najszybszy kolejny rozdział, który mam nadzieję że bd dłuższy i bardzoo ciekawy. Ale ogólnie podobał mi się ten rozdział. Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńTo,że nikt nie pisze komentarzy,nie oznacza,że nikt nie czyta opowiadania ;))
OdpowiedzUsuńMasz tutaj kilka osób,które zawsze komentują,czyli można powiedzieć,że masz taki swój mały fan club :)
Pomimo tego,że nikt nie komentuje Ty pisz dalej,bo cztery powyższe osoby plus ja czekamy na dalszą część ;DD
Pozdrawiam ;**
Lou jest świetny "Będę tatusiem czy mamusią ?" xd .
OdpowiedzUsuńFajnie piszesz .
Czekam na nowy rozdział . :*
Fajnie że Louis zostanie mamusią xD
OdpowiedzUsuńNaprawdę fajnie się czyta jak się tak miziają i kochają uwielbiam takie fragmenty xD
Pisz następny czekam i zapraszam do siebie na nowy rozdział http://party-hard-1d.blogspot.com/
heeejka, to mój pierwszy blog , wpadnijcie chociaż zobaczyć z góry dzięki .pzdr. :)
OdpowiedzUsuń--> opo-onedirection.blogspot.com/
Właśnie się zastanawiam,Lou w roli mamy? To nie jest zły pomysł :)
OdpowiedzUsuńCzeka na dalszą część i pozdrawiam gorąco !!!