Zapraszam Was serdecznie na mojego drugiego bloga http://30days-oflove.blogspot.com/ :) Pomysł na założenie go narodził się niedawno. Post z głównymi bohaterami już się pojawił. Nie martwcie się! Ten blog doprowadzę do epilogu, a dalszą moją'' twórczość '' będziecie mogli czytać na owym, drugim blogu. Zapraszam i pozdrawiam! :*

środa, 4 kwietnia 2012

Rozdział 7

             Obudziłam się, jednak nie chciałam otwierać oczu. Wiedziałam, że usłyszę dzisiaj kolejną część ''kazania'' o tym jaka jestem nieodpowiedzialna. Rozumiem, że się o mnie martwili, ale bez przesady! Mam już prawie 20 lat! Próbowałam znów zasnąć, lecz przypomniałam sobie, że zespół ma dzisiaj być na podpisywaniu płyt, więc spokojnie mogę spędzić poranek. Z uśmiechem otworzyłam oczy i porozglądałam się po pokoju. Po Louisie nie było śladu. Szczęśliwa poszłam do łazienki się umyć i uczesać i ruszyłam w kierunku salonu ubrana w piżamę, w której skład wchodziła biała bokserka i krótkie szare spodenki. Zbiegłam po schodach, jednak gdy byłam w salonie znieruchomiałam. Usłyszałam, że ktoś tłucze się garnkami, rozmawia - czyli jednak nikt nie pojechał. Już miałam się wycofać na piętro, gdy  z kuchni wyszedł Niall trzymający w ręku talerz z kanapkami.
- Cześć. Wyspana? - zapytał z uśmiechem.
- Tak, ale co wy tu robicie? Mieliście być na podpisywaniu płyt czy coś..- podejrzliwie się mu przyjrzałam.
- Eeee.. Jak chcesz coś wiedzieć to pytaj reszty!- mruknął i pobiegł do swojego pokoju.
Niepewnym krokiem weszłam do kuchni. Liam, Zayn i Harry siedzieli przy stole i rozmawiali, a Louis przygotowywał śniadanie.
- A co wy tu robicie?- zapytałam słodko się przy tym uśmiechając.
- To co widzisz. Myślałaś, że cię zostawimy samą w domu po tym wszystkim?- mówił Harry.
- Po tym wszystkim? Po czym? Po tym, że zabalowałam i jakiś pieprzony dupek się do mnie dobierał? Wierz mi, przydarzyły mi się już gorsze rzeczy. - skrzywiłam się.
- Nie interesuje mnie co ci się przytrafiało, ale chcemy przedpołudnie spędzić z tobą.- westchnął.
- Współczuję wam..- pokręciłam głową.
- Czemu? - pytali jeden przez drugiego.
- Skoro wieczorem wasz koncert ja idę na zakupy, a wy ze mną.- zaśmiałam się.
- Wiesz Rose.. Nie obraź się, ale ja nie mogę..- zaczął Zayn.
- Czemu? - udawałam, ze jestem smutna.
- Bo.. bo wypadło mi coś ważnego. - przegryzł dolną wargę.
- No, mi też ! - krzyknął Niall, który najwidoczniej był w salonie.
- Ja też.. mam coś.- uśmiechnął się przepraszająco Liam.
- Ludzie no, zakupów się boicie? - zaczęłam się śmiać.
- Nie, tylko nie wiemy jak te zakupy z tobą będą wyglądać i w ogóle... - mruknął Zayn.
- Nieźle. Zespół One Direction mnie się boi. - wyszczerzyłam się.
- Nie ciebie, tylko zakupów z tobą!- sprostował Niall.
- Na jedno wychodzi. - mruknęłam i z uśmiechem zaczęłam robić kawę.
             O godzinie 11 wszyscy byli gotowi do wyjścia. Już nikt nie marudził, że swój cenny czas spędzi biegając ze mną po sklepach. Udaliśmy się do najbliższego centrum handlowego. Jednak zanim Louis znalazł miejsce na parkingu minęło trochę czasu. Wszyscy narzekali i narzekali. Nawet ja zaczęłam się złościć. Gdy w końcu zaparkowaliśmy wyruszyliśmy na podbój sklepów. Pierwszym moim celem był sklep z odzieżą. Tylko moim, ponieważ chłopcy zostali ''napadnięci'' przez fanki. Widząc jak niektóre biegną do nich pokręciłam tylko z politowaniem głową. W pierwszym sklepie do którego weszłam od razu w oczy rzuciła mi się pewna sukienka : beżowa bez ramiączek, przed kolano, marszczona na biuście, z paskiem z kokardą. Idealna. Szybko zaczęłam szukać mojego rozmiaru. Jak tylko to mi się udało poszłam do przebieralni. Założyłam sukienkę i przeglądałam się w lusterku. Nagle ktoś otworzył drzwi i do środka wszedł nikt inny jak Louis.
- Witam. - powiedział uśmiechając się.
- Chcesz, żebym zawału dostała?- położyłam ręce na klatce piersiowej.
- Nie, po prostu chcę zobaczyć, jak mój skarb wygląda i teraz już wiem, że nieziemsko.- pocałował mnie we włosy.
- Tylko to chyba nie mój kolor..- skrzywiłam się.
- Jak nie? Pasuje wręcz idealnie.- powiedział.
- No nie, gdyż nie pasuje na okazję. W końcu sami mówiliście, że to tylko koncert. - westchnęłam.
- To na koncert kupisz coś innego, ale to też. - zaśmiał się.
- Pomyślę, a teraz czy mógłbyś wyjść, bo chcę się przebrać.- uśmiechnęłam się.
- A muszę?- skrzywił się.
- Tak! - wypchnęłam go z pomieszczenia zamykając drzwi.
Przebrałam się i doszłam do wniosku, że mimo wszystko nie powinnam kupować tej sukienki. Nie była ona za tania, a jeszcze chciałam kupić sobie trochę rzeczy po za ciuchami. Chłopaków nigdy nie poproszę o pożyczkę i nie pozwolę, żeby mi coś kupili. Źle bym się z tym czuła. Smutno zerknęłam na sukienkę, wzięłam ją do ręki po czym wyszłam z przymierzalni. Po sklepie chodził cały zespół przeglądając ciuchy. Zaśmiałam się i podeszłam do nich.
- I jak? Coś wam się spodobało?- skrzyżowałam ręce na piersiach.
- A nawet, nawet są tu rzeczy. - mruknął Zayn.
- I kupujesz tą kieckę?- zapytał Harry wskazując na sukienkę w mojej dłoni.
- Nie, bo... yyy.. bo.. - myślałam co powiedzieć.
- Bo co? Przecież tak ładnie w niej wyglądasz..- melodyjnie powiedział Lou.
- Bo ... A no.. nie podoba mi się!- wypaliłam.
- Serio?- wszyscy mi się przyglądali z uwagą.
- Taak. - popatrzyłam w bok.
- Nie kłam Rose, nie masz kasy? - najprościej jak mógł spytał mój brat.
- Tak.. To znaczy nie.. No bo jeszcze muszę sobie trochę rzeczy kupić, a ona.. Z resztą nie ważne. Chodźmy dalej.- odłożyłam sukienkę i wyszłam ze sklepu.
Chwilę potem dołączyli do mnie chłopcy. Pochodziliśmy jeszcze trochę po sklepach, kupiłam spodnie, tunikę, leginsy, buty i różne drobiazgi potrzebne mi do stroju na wieczór. Już mieliśmy opuszczać centrum handlowe, gdy usłyszałam jęk Louisa.
- Ja muszę do ubikacji. - jęczał.
- Idź, my poczekamy w samochodzie.- mruknął Harry.
Kątem oka zauważyłam, że wymienili porozumiewawcze spojrzenia. Nie miałam pojęcia co knuli. Ruszyliśmy na poszukiwania auta, gdy tylko je odnaleźliśmy zmęczona rozłożyłam się na fotelu pasażera obok kierowcy. Chwilę potem zobaczyłam, że do samochodu idzie Lou z reklamówką w ręce.
- Co masz?- zapytałam zaciekawiona.
- Sukienkę, proszę, to dla ciebie.- odpowiedział podając mi ów reklamówkę.
- Ja tego nie przyjmę. Idź to oddać.- zdenerwowałam się
- Nie. Nie oddam.
- Oddasz.
- Nie. To już jest twoje. - mruknął po czym odpalił samochód i odjechał.
            Wściekła weszłam do domu rzucając torby z zakupami tam gdzie stałam i podążyłam do kuchni. Wyciągnęłam z szafki szklankę i sok i tak po prostu usiadłam i piłam. W ciągu kilku sekund do kuchni wszedł Niall i Liam i z zaciekawieniem mi się przyglądali.
- Popatrz, Liam. Jakie te kobiety są dziwne.. - zaczął blondyn.
- Raz coś chcą, a jak im to kupisz to się wściekają. - dokończył Payne.
- Rose, kochanie. Może ta burza hormonów jest spowodowana przez.. dziecko?- wybuchnęli śmiechem.
- Ta, nawet pięcioro dzieci ! - warknęłam i w tej samej chwili do pomieszczenia wszedł Lou.
- Co się dzieje?- zapytał uśmiechnięty od ucha do ucha.
- Rose nas obraża! Mówi, że jesteśmy dziećmi!- krzyknął urażony Niall.
- Hormony... - westchnął Louis.
- Co wy wszyscy się uczepiliście tych hormonów?! Nie jestem w ciąży , nie mam okresu. To po prostu moja natura. - posłałam im mordercze spojrzenie i wyszłam.
Moim celem był ogród. Nie chciało mi się przebierać w bikini, więc tylko zdjęłam bluzkę i położyłam się na leżaku w samych spodenkach i biustonoszu. Długo nie cieszyłam się ciszą, bo do ogrodu wszedł szczęśliwy Zayn ubrany tylko w spodenki.
- Jakie ja mam widoki.. - poruszał śmiesznie brwiami.
- A jakie ja mam widoki.- zaczęłam się śmiać.
- Pogadamy?- uśmiechnął się.
- Jasne, siadaj.- wskazałam na leżak obok mojego.
- Czemu tak zareagowałaś na to, że Louis kupił ci tą sukienkę? Jak nie chcesz odpowiadać, to nie musisz. Po prostu ciekawi mnie to.- przegryzł dolną wargę.
- Nie lubię jak ktoś mi kupuje tak drogie prezenty. Głupio mi je przyjmować.- uśmiechnęłam się delikatnie.
- Troszkę rozumiem, ale wierz mi. Lou nie kupił jej po to, żebyś się złościła. Chciał ci tylko sprawić przyjemność.- rozłożył się na leżaku.
- Brawo, Rose. Zachowujesz się jak rozkapryszona księżniczka.- mruknęłam.
- Przez grzeczność nie zaprzeczę.- zaśmiał się Zayn.
- Kochany.. popływasz ze mną?- uśmiechnęłam się słodko.
- Ok, ok.- podszedł do basenu, a ja za nim.Gdy był blisko niego podbiegłam i wrzuciłam go do wody. Stałam obok i śmiałam się w najlepsze. Chłopak, gdy się wynurzył patrzył na mnie zdezorientowany.
- Taki księżniczka ma kaprys.- podparłam się na biodrach.
Chwilę potem do ogrodu przyszła reszta zespołu.
- Co tu się dzieje? Czemu Zayn pływa, a Rose jest tylko w staniku i spodenkach?- pytał zszokowany Louis.
- Kochanie! Przepraaaaaszam!- rzuciłam mu się w ramiona i uwiesiłam na szyi.
- Doobra, to jest dziwne.- mruknął Harry.
- Zachowałam się jak.. Rozkapryszona księżniczka, wybaczysz mi?- pocałowałam go w usta.
- Wybaczę, wybaczę.- powiedział i zaczął mnie całować.
Poddaliśmy się chwilę pieszczotom, jednak Zayn nam przerwał.
- Jeśli chcecie nie spóźnić się na koncert, to koniec tych czułości!- wrzasnął mi do ucha, a ja momentalnie odskoczyłam od mojego chłopaka.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nic ciekawego -.-
Takie troszkę.. '' flaczki z olejem'' : /
Ale za to długi :D
Starałam się go jakoś napisać. Nie mam obecnie warunków na pisanie, ale udało mi się :)
Dziękuję za komentarze, które pojawiły się pod poprzednim rozdziałem ;)
Liczę, że z czasem będzie ich coraz więcej.
A co w następnym rozdziale?
Koncert, może jakaś imprezka, może ktoś kogoś zdradzi :D
Nie no.. z tą zdradą żarcik taki :)
Pozdrawiam, do następnego. Xx

1 komentarz:

  1. super !
    noo Zayn mi się podoba ;D
    a Lou kupuje drogie prezenty, też tak chcę ;P
    Kochaamm < 33

    OdpowiedzUsuń