Obudził mnie dźwięk dzwonka telefonu. Zła, że nie mogłam się wyspać otworzyłam oczy i sprawdziłam kto dzwoni. Gdy tylko zobaczyłam imię ,, Chris '' aż usiadłam. Chris był moim byłym chłopakiem. Byliśmy ze sobą prawie dwa lata, jednak on dzień przed naszym rozstaniem powiedział, że wyjeżdża, że w Londynie się dusi. Nie obchodziło go to, że mnie zostawia. Na koniec naszego związku powiedział tylko ,, Przykro mi. Ja tu dłużej nie wytrzymam. Mam nadzieję, że będziesz szczęśliwa.'' Jak on mógł sądzić, że ja mogę być szczęśliwa bez człowieka, który tak wiele mi dał? On mnie nauczył kochać. Nie tak jak nastolatki w gimnazjum, które co tydzień są zakochane w kimś innym, ale jak dorosły człowiek, który wie czego chce od życia. Sądziłam, że zestarzeję się z nim, będziemy mieć dwójkę dzieci, dom z ogrodem i wszystko szlak trafił przez jego wyjazd. Głęboko westchnęłam, wyszłam z sypialni, aby nie obudzić Louisa i odebrałam telefon.
- Halo? Chris?
- Rose! Jak się cieszę, że odebrałaś. Nie sądziłem, że spotkamy się w Los Angeles.- zaśmiał się.
- A spotkaliśmy się?- zdziwiłam się.
- Hm.. Tak jakby. Widziałem cię wczoraj na tym występie. Byłaś świetna.
- Dziękuję, to nic takiego. A ty teraz mieszkasz w Los Angeles?- spytałam przyjaźnie.
- Można tak powiedzieć. Jestem tu od dłuższego czasu, ale postanowiłem wrócić na stare śmieci.- mówił.
- Rozumiem, a jeśli mogę wiedzieć czemu dzwonisz?
- Może byśmy się spotkali? Pogadali, w końcu po za tym, że byliśmy parą byliśmy również przyjaciółmi.
- Jeśli mam być szczera to mnie zaskoczyłeś. Porozmawiam z chłopakiem czy nie mamy na dzisiaj jakiś planów i oddzwonię potem, dobrze?- zapytałam.
- Ok, to już nie przeszkadzam i czekam na telefon. Cześć.- rozłączył się.
Dziwnie się poczułam. Nie spodziewałam się, że Chris będzie chciał się ze mną spotkać. Byłam pewna, że do spotkania nie dojdzie. Louis by go chyba zabił jakbym z nim gdziekolwiek wyszła. Rozbudziłam się i wiedziałam, że już nie zasnę, więc poszłam do salonu i włączyłam telewizor. Zmieniłam kanał na jedną ze stacji muzycznych i sprzątając tańczyłam w rytm muzyki. Nie jak profesjonalistka, tylko jak przeciętna dziewczyna w moim wieku. Usłyszałam pierwsze dźwięki piosenki ,, Sexy And I Know It '' i zachichotałam, bo przypomniało mi się kilka scen jak chłopcy tańczyli do tej piosenki. Nagle do salonu wszedł Lou ubrany tylko w bokserki i zaczął śpiewać i.. tańczyć jak na teledysku. Nie mogłam przestać się śmiać, aż w końcu leżałam na podłodze, a na mnie okrakiem siedział Louis i mnie łaskotał.
- Nie ładnie tak śmiać się ze swojego mężczyzny.- wytknął język i dźgnął mnie w żebra.
- No przepra..prze..przepraszam!- wydusiłam przez śmiech.
- Masz karę i dzisiaj nie wychodzisz z sypialni.- zaśmiał się i zaniósł mnie do ów pomieszczenia.
- Jaki ty samolubny. Nie chcesz się mną podzielić nawet z Danielle!- zachichotałam.
- Samolubny? Użyłbym innego słowa..- położył mnie na łóżku.
- Napalony?- wybuchnęłam śmiechem.
- Ty niedobra kobieto!- krzyknął i znów zaczął mnie łaskotać.
Od śmiechu okropnie bolał mnie brzuch. Modliłam się, aby ktoś przyszedł do nas. Moje modły zostały wysłuchane, bo po kilka minutach w sypialni był Liam.
- Przepraszam, że tak wszedłem, ale było otwarte.- zaśmiał się widząc Louisa siedzącego na mnie.
- Liam! Mój wybawco!- zrzuciłam Lou z siebie i podbiegłam do Payne'a go przytulić.
- Nie masz za co dziękować. Zawsze do usług.- puścił mi oczko.
- Zajmij mojego mężczyznę, a ja idę się przebrać i lecę do Danielle!- krzyknęłam i wybiegłam z pokoju do łazienki.
Szybko się ogarnęłam i wyszłam. W ciągu kilku chwil byłam u dziewczyny Liama.
- Jak noga?- spytałam uśmiechając się.
- A już wszystko dobrze, czasem tylko troszkę boli jak chodzę. A co cię do mnie sprowadza?- nalała mi soku.
- Przybiegłam cię odwiedzić i pogadać.- zachichotałam.
- Przybiegłaś?- była zdziwiona.
- Tak, bo musiałam uciekać przed Lou. Najpierw mnie łaskotał, potem wymyślił, że nie wypuści mnie przez cały dzień z sypialni, a następnie dalej mnie łaskotał. Miałam szczęście, że Liam przyszedł, bo od śmiechu brzuch mnie okropnie boli.- wytłumaczyłam.
- Wariaci z was, a o czym chciałaś pogadać? Chyba nie o wczorajszym wstępie?- zapytała.
- Nie, nie. Bo zanim poznałam..- zaczęłam opowiadać jej całą historię..
Po dwóch godzinach spędzonych na rozmowie z Danielle postanowiłam pójść do Lou. Dziewczyna Liama doradziła mi, żebym wszystko powiedziała Louisowi. Niech wie, że przed nim był ktoś dla mnie ogromnie ważny. Był i jest, bo o osobach, na których nam zależało się nie zapomina. Dzięki tej rozmowie uświadomiłam sobie też jedną ważną rzecz - człowiek kocha tylko jeden, jedyny raz. Tylko raz obdarzamy tą drugą osobę prawdziwą i nieskończoną miłością. Chrisa nie kochałam, ale był on częścią mojego życia i to właśnie postanowiłam powiedzieć Lou. Wszystko od początku do końca i może .. nowego początku? Nie wiedziałam, wszystko zależało od reakcji Tomlinsona. Niepewnym krokiem weszłam do salonu. Chłopak siedział na kanapie i oglądał telewizję. Gdy mnie zauważył uśmiechnął się ciepło i ręką wskazał miejsce obok siebie. Usiadłam obok niego i westchnęłam.
- Stało się coś? Czemu jesteś taka smutna?- wystraszył się.
- Muszę ci coś powiedzieć. Nic nie mów tylko wysłuchaj mnie.- popatrzyłam mu w oczy.
- Dobrze.- skinął głową.
- Zanim się poznaliśmy, zanim moi rodzice zginęli w wypadku, 2 lata temu miałam chłopaka - Chrisa. Był dla mnie ideałem. Nikt wokół się nie liczył. Byliśmy nierozłączni. Ja nie szłam na imprezę, bo byłam chora - on siedział przy moim łóżku i rozśmieszał. Chodziliśmy ze sobą rok do czasu, gdy powiedział mi, że w Londynie się dusi, że musi się wyrwać z tego miejsca. Życzył mi szczęścia... Jakby sądził, że jak pojedzie po miesiącu ułożę sobie życie..- po moich policzkach spływały łzy, ale ignorowałam to.- Myślałam, że go kocham, ale tak nie było. Kocha się tylko raz i aż do śmierci, a ja pół roku po jego wyjeździe już o nim nie pamiętałam. Starałam się żyć, jakby nie istniał. Dzisiaj rano odezwał się.. Chce się spotkać.. - popatrzyłam na zamyślonego chłopaka.
- A ty chcesz się z nim spotkać? On.. dalej jest dla ciebie ważny? - spytał smutny.
- Nie wiem czy chcę się z nim spotkać, ale tak. Jest dla mnie ważny. On nie był dla mnie tylko chłopakiem, lecz również przyjacielem.. - zamknęłam oczy bojąc się spojrzeć w smutne tęczówki Louisa.
- Ważniejszy ode mnie?- głos mu się łamał.
- Głuptasie, on był i jest dla mnie ważny. Tyle. Ciebie.. kocham..- ostatnie słowo wyszeptałam.
- A jeśli.. Po roku okaże się, że byłem tylko kimś ważnym. Nie kimś kogo kochałaś ponad wszystko?- ciągle był załamany. Wzięłam jego twarz w dłonie i odpowiedziałam:
- Nigdy się tak nie stanie! Rozumiesz?! Nigdy!- krzyknęłam wywołując tym samym wybuch płaczu.
- Przepraszam. Nie chcę, żebyś przeze mnie płakała. Jeśli naprawdę zasługuję na twoje łzy, nigdy więcej nie doprowadzę cię do płaczu.- przytulił mnie i całował we włosy.
- Czemu sądzisz, że ja cię nie kocham? Oddałabym za ciebie życie. Jak tylko zechcesz zniknę z twojego życia.. Zrobię wszystko żebyś był szczęśliwy.. To ci nie wystarcza?
- Wystarcza. I starczy na wieczność..- cicho zaśmiał się cytując ,, Zmierzch''.
- Ty lubisz ,, Zmierzch''?- zdziwiłam się.
- Nie, ale wiem, że ty lubisz, więc ostatnio poszukałem różnych fajnych cytatów.- uśmiechnął się delikatnie.
- No to może pooglądamy ten film? Albo wiem! Mam lepszy pomysł. ,, Trzy metry nad niebem''.- wypaliłam.
- Co?
- ,, Trzy metry nad niebem''. Popłaczę sobie znowu.- przegryzłam dolną wargę.
- No to ja już wolę ,, Zmierzch''.- powiedział, a ja wybuchnęłam śmiechem..
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nie jakiś długi, ale mi się nawet podoba.
Dodałam go pomimo, że nie było 10 komentarzy tylko dlatego, że szybko go napisałam. Szybko? Tzn. 2 dni. Nie pełne. Ale żeby skompletować myśli, dojść do tego co chciałam Wam przekazać tyle mi to zajęło.
Tytuł rozdziału z piosenki Ed' a Sheeran' a - The A Team.
Na razie jak widać nie ma żadnych wielkich tragedii.
Jak dla mnie - sielanka.
Co tam, że jakieś małe kłótnie? Za niedługo.. A nie ważne :D To będzie dla Was niespodzianka.
Gdzieniegdzie użyłam różnych opisów, które znalazłam na blogach z cytatami i opisami. Musiałam je zamieścić, bo bez nich rozdział straciłby sens. To jest tak jakby... Po prostu krytykuje te wszystkie ''miłości''. Laski! Przeżywacie to wszystko jak Was jakiś frajer rzuci, jakby to był koniec świata! A przecież to nie była prawdziwa miłość. Tak jak napisałam w rozdziale - kocha się RAZ! Rozumiem macie złamane serce, ale bez przesady. Znajdziecie jeszcze tą swoją miłość, a to wszystko było tylko fascynacją drugą osobą. Tylko tyle.
Następny jak będzie 8 komentarzy, bo widzę, że jak trzeba dać 10 to ciężko Wam idzie.
Pozdrawiam serdecznie, życzę miłego weekendu.
Ola. xo xo
P.S. Zapraszam Was na ten blog -- > http://stories-about-one-direction.blogspot.com/ { bardzo fajny ;]}
No wszystko fajne, tylko że krótki ;( ale i tak mi się spodobał, dzięki za "promowanie" mojego bloga, czekam na kolejny rozdział, mam nadzieję, że ukarze się niebawem. ;**
OdpowiedzUsuńP.S. Jutro postaram się dodać kolejny rozdział ;**
wiedziałam, że Lou jest zboczony, ale, że aż tak .. ;DD
OdpowiedzUsuńświetny rozdział. ;**
i masz rację : kocha się tylko raz, prawda i tylko prawda < 3
przepraszam, że ostatniego rdz. nie skomentowałam, że nie było mnie na kompie, więc wiesz, lecz jest również bardzo fascynujący ;**
Wspaniały rozdział ;)
OdpowiedzUsuńWszystko co się dzieje jest bardzo realistyczne,kilka rozdziałów temu pojawiła się była dziewczyna Louisa,teraz były chłopak Rose....
Strasznie ciekawi mnie to jak potoczą się dalsze losy bohaterów opowiadania ;D
Pozdrawiam ;**
Cudowny rozdział ;) Były chłopak Rose się pojawia, ciekawa jestem co bd za kilka rozdziałów. Czekam niecierpliwie na kolejny ;]
OdpowiedzUsuńBoski rozdział a końcówka mi się najbardziej spodobała tak się wciągnęłam że chce następnego i to jak najszybciej pisz bo czekam xD
OdpowiedzUsuńZapraszam też do mnie http://party-hard-1d.blogspot.com/