Zapraszam Was serdecznie na mojego drugiego bloga http://30days-oflove.blogspot.com/ :) Pomysł na założenie go narodził się niedawno. Post z głównymi bohaterami już się pojawił. Nie martwcie się! Ten blog doprowadzę do epilogu, a dalszą moją'' twórczość '' będziecie mogli czytać na owym, drugim blogu. Zapraszam i pozdrawiam! :*

wtorek, 10 kwietnia 2012

Rozdział 12

* * * 2 dni później * * *
            Obudziłam się z uśmiechem na twarzy, porozglądałam dookoła i zobaczyłam Louisa, który słodko sobie spał. Miał narysowane wąsy i brodę pastą do zębów. Zaśmiałam się na wspomnienie wczorajszego wieczoru. Piliśmy trochę, a gdy Lou poszedł spać wkradłam się z Niallem do niego i narysowaliśmy mu ów wąsy i brodę. Stłumiłam śmiech i postanowiłam pójść do kuchni napić się czegoś. Gdy wyciągałam z lodówki sok usłyszałam, że ktoś usiadł na jednym z krzeseł. Obróciłam się i zobaczyłam uśmiechniętego brata.
- A co ty taki happy?- wzięłam łyk zimnego soku.
- Po wczorajszym.- wyszczerzył się.
- A no to rozumiem. Chcesz coś zjeść?- zaproponowałam.
- Nie, dziękuję siostrzyczko.- słodko się uśmiechnął.
- Dobra, co chcesz?- uniosłam jedną brew do góry.
- A czy nie mogę być miły dla mojej ukochanej i zacnej siostry?- zapytał.
- Możesz, możesz..- podejrzliwie na niego spojrzałam.
Nagle do kuchni wpadł Niall.
- Rose, uciekaj!- krzyczał.
- Czemu?- wystraszyłam się.
- Louis się obudził i wie co zrobiliśmy. - mówił przestraszony.
- Trzeba było tak od razu!- postawiłam szklankę z sokiem na stół i pobiegłam do ogrodu z nadzieją, że nikt mnie nie znajdzie.
- Cholera! Niall, to moja kryjówka!- posłałam blondynowi, który znalazł się obok mnie mordercze spojrzenie.
- Oj tam, oj tam.- mruknął.
Chwilę potem do ogrodu przybiegł mój chłopak.
- Jak mogliście, mi to zrobić?!- udawał oburzenie. 
- Kochanie, ale było ci tak ładnie..- uśmiechnęłam się przepraszająco.
- A jak sądzisz.. Będzie ci ładnie w mokrej piżamie?- wyszczerzył się.
Szybko domyśliłam się o co mu chodzi i schowałam się za Niallem.
- Sprawdź to na Niallu! - krzyknęłam.
- Ja mogę i na tobie i na nim.- zaśmiał się złowieszczo i zaczął nas gonić.
Biegaliśmy tak dookoła basenu dopóki nie poślizgnęłam się i wpadłam do wody, a Horan, który biegł za mną stracił przez to równowagę i znalazł się obok mnie, a Louis tylko się śmiał.
- Jak możesz!- udałam obrażoną.
- Tak samo jak ty mogłaś mi namalować te wąsy i brodę.- skrzyżował ręce na piersiach.
Odwróciłam się do niego tyłem.
- No ok, ok. Chodź, tu do mnie.- wyciągnął w moją stronę rękę.
Wykorzystałam to i jednym ruchem wrzuciłam go do basenu.
- Ty chodź do mnie.- uśmiechnęłam się słodko. 
Musieliśmy obudzić wszystkich, bo wciągu kilku minut Danielle, Liam, Zayn i Harry stali przy basenie i się z nas śmiali.
- I ty Brutusie przeciwko mnie?- zwróciłam się do dziewczyny Liama.
- Jakbyś siebie zobaczyła to też byś miała niezły ubaw.- uśmiechnęła się.
- Dobra, dobra. Z łaski swojej pomóż mi stąd wyjść.- błagalnie na nią spojrzałam.
            Kilka godzin później postanowiłyśmy razem z Danielle i Zayn' em wybrać się na zakupy. Czemu z Zayn' em? Nikt z chłopaków nie chciał iść więc losowali i na niego właśnie wypadło. W centrum handlowym nie obyło się bez rozdawania autografów, jednak nie zajęło to Malikowi długo. Buszując po sklepach spędziłyśmy około 4 godziny. Mulat padał ze zmęczenia, a my miałyśmy z tego niezły ubaw. Chłopak udał, że się obraził i zaczął iść w kierunku parkingu. My obładowane torbami z ciuchami ledwo go dogoniłyśmy. 
- No przepraszamy.- wyszczerzyłam się.
- Już nigdy więcej nie jadę z wami na zakupy!- wkurzył się.
- Następną naszą ofiarą jest Niall, więc się nie martw.- zachichotałam.
Przez całą drogę powrotną rozmawiałam z Danielle. Znałyśmy się dość krótko, ale wiedziałam, że to naprawdę fajna dziewczyna. W pewnym momencie zadzwonił telefon Zayna.
- Halo?.. Czemu?.. Ale co?.. No dobra.. Jakoś sobie poradzę, cześć.- mówił.
- Kto dzwonił? - spytałam.
- Louis, nie możemy wrócić do domu..- westchnął.
- Czemu?- zdziwiłam się.
- Bo... yyy... eee.. jest remont!- wypalił.
- Remont? Nie ma nas niecałe 5 godzin i oni urządzają remont?- wydusiłam zszokowana.
- Tak, bo.. nie chcieli, żebyście się nuudziły .. iii w ogóle.. - jąkał się.
- Spoko, to co w takim razie robimy?- zamyśliłam się.
- Milkshake City? - uśmiechnęła się Danielle.
- Z chęcią, bo chodzić jeszcze po sklepach nie mam już siły.- zaśmiałam się.
W MSC oczywiście Zayna napadły fanki, a my w spokoju mogłyśmy posiedzieć i pogadać.
- O co chodzi z tym remontem?- podejrzliwie spojrzałam na dziewczynę Liama.
- Sama nie wiem. A co dzisiaj jest?- spytała.
- Sobota.- posłałam jej pytające spojrzenie.
- Pewnie szykują jakąś imprezę.- westchnęła.
- Tylko po co kłamali?- zapytałam.
- Nie mam pojęcia.- odpowiedziała.
Po chwili wszystko stało się dla mnie jasne. Były moje urodziny i pewnie szykowali jakąś imprezę. Skrzywiłam się, bo ostatnio balowania do rana mam aż nadto. Jednak muszę jakoś przeżyć.- pomyślałam. Gdy Zayn do nas dołączył zapytałam prosto z mostu.
- Robicie dla mnie imprezę urodzinową?
- Nie, sorry ale ja zapomniałem o twoich urodzinach, chłopaki pewnie też.- udawał.
- Nie kłam, wiem że tak. Słyszałam rozmowę.- blefowałam.
- Kłamiesz mała. - zaśmiał się.
- Czyli jest coś na rzeczy..- uśmiechnęłam się.
- Nic, a nic. Sorry..- wzruszył ramionami.
- Ale.. naprawdę?- zrobiło mi się przykro.
Nie chciałam dostać od nich prezentów, nie chciałam żeby organizowali jakieś imprezy, tylko żeby po prostu pamiętali. 
- Naprawdę.- uśmiechnął się przepraszająco.
- Spoko.- westchnęłam.
Postanowiliśmy wrócić do domu, tzn. ja postanowiłam. Zayn wykręcił się randką, a Danielle podobno musiała załatwić coś ważnego. Gdy byłam pod domem zauważyłam, że światła są zgaszone, czyli nikogo nie ma - pomyślałam. Wyciągnęłam klucz i otworzyłam drzwi. Wszędzie panował półmrok i były poustawiane malutkie świeczki. Postawiłam torby z zakupami na ziemi i rozejrzałam się. W salonie nikogo nie było, a na ziemi były porozrzucane płatki czerwonych róż. Obok nich leżały herbaciane róże ułożone w strzałki. Podążyłam za nimi i znalazłam się w ogrodzie. W basenie również było pełno płatków róż i świeczki. Niedaleko niego stał stolik, a na nim szampan i kwiaty- oczywiście róże. Nagle poczułam, że ktoś przytula mnie od tyłu i szepcze najpiękniejszym głosem jaki znam :
- Wszystkiego najlepszego kochanie..


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jednak napisałam szybciej :)
Przepraszam za jakiekolwiek błędy. 
Nie dodałabym go gdyby nie to, że rysowanie pracy na konkurs Googli jest bardzo nudne ;)
Zawiodłam się trochę, bo gdy dawałam limit komentarze pojawiały się błyskawicznie, a pod poprzednim rozdziałem były zaledwie 4 .. 
No ale cóż.. Takie życie ;)
Kolejny dodam, gdy będzie 8 komentarzy.
Ale one nie mają być nabijane, tak że jedna osoba da 4 , kolejna 3 i jeszcze jedna 1. 
To mają być wasze opinie, a nie wyrażone dwa puste słowa.
Jak tam po Dyngusie? Bardzo byliście mokrzy ? ;)
Pozdrawiam, do następnego. xo xo

8 komentarzy:

  1. Rozdział świetny, a najlepsza końcówka. To takie romantyczne. ♥ . Masz ogromny talent do pisania.

    A propos Dyngusa, ja jestem chora więc nie zmokłam wcale. ;) A ty jak tam. ?
    Pozdrawiam serdecznie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dobry rozdział i baaardzo romantyczny♥Czekam na następny ;p

    Dyngus troche mokry nawet więcej niż troche=]

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z Kasiasia11,rozdział świetny,ale końcówka najlepsza.
    Jak po raz pierwszy czytałam Twojego bloga pomyślałam,że założę własnego i nieco będę wzorowała się na Twoim. Myślę,że nie masz nic przeciwko,a jeżeli chciałabyś,albo ktoś z czytelników bloga przeczytać moje wypociny,serdecznie zapraszam na stronę : http://friends-forever-14.blogspot.com/


    A co do dyngusa to FATALNIE !!! Byłam całą mokra nawet kilka razy,nie wspominając już o tym ile razy musiałam się przebrać !!!

    Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
  4. nie no, Zayn udawać nie umie, ale i tak go kocham < 3
    noo a Lou się wykazał ;DD
    muszę przyznać udał Ci się, moja droga Olu, ten rozdział ;***

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny rozdziałek , tylko że krótki. Jestem ciekawa jaki będzie dalszy ciąg akcji. Szkoda, że urywa się w tak interesującej sytuacji, ale i tak czekam na kolejny. Pozdrawiam ;***

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzięki za komentarze ;*** Ty wstawiaj kolejny rozdział bo cały czas właże i pustka, to co było dalej jest. A wielu czeka na kolejny rozdział. :D
    P.S. Daruj już te 8 komentarzy !

    OdpowiedzUsuń
  7. Super opowiadanie... ! Już nie mogę doczekaćsię kolejnego rozdziału.. ;) Ta kolacja fajnie się zaczyna, mogłbybyć jakieś mocniejsze fragmenty...ucieszyłabym się ! ;) Ale jest po prostu super. Codziennie wchodzę na twojego bloga i sprawdzam czy nie dodałąś już przypadkiem noweg orozdziału... To tak wciąga,masakra! ;) Pozdrawiam... ;*** i z niecierpliwością czekam.... Jeszcze tylko jeden komnetarz... ! ;p

    OdpowiedzUsuń
  8. Opowiadanie jest boski zaczęłam dopiero czytać i odrazu mnie wciągnęło i przeczytałam wszystkie 12 xD. Uwielbiam gdy Louis jest w roli głównej, pisz oczywiście następny. Zapraszam też do mnie jutro będzie nowy rozdział http://party-hard-1d.blogspot.com/
    PS: jeśli na moim blogu nie przeczytałaś to zgadzam się żebyś mnie poleciła i dzięki :)

    OdpowiedzUsuń