Zapraszam Was serdecznie na mojego drugiego bloga http://30days-oflove.blogspot.com/ :) Pomysł na założenie go narodził się niedawno. Post z głównymi bohaterami już się pojawił. Nie martwcie się! Ten blog doprowadzę do epilogu, a dalszą moją'' twórczość '' będziecie mogli czytać na owym, drugim blogu. Zapraszam i pozdrawiam! :*

poniedziałek, 19 marca 2012

Rozdział 3

Otworzyłam zdezorientowana oczy. Leżałam w łóżku, przykryta kołdrą, wszystko mnie okropnie bolało. Obok łóżka siedział smutny Harry.
- Gdzie ja jestem? Co się stało? - szepnęłam.
- Miałaś wypadek. Wracałaś od nas do domu, nie zauważyłaś nadjeżdżającego samochodu i zostałaś potrącona.- mówił wbijając wzrok w podłogę.
- Wracałam od was? Aaa .. Pokłóciłam się z Lou. Racja. - mruknęłam po czym jedna samotna łza spłynęła po moim policzku.
- Louis teraz się obwinia, bo gdyby nie ta rozmowa nic by ci się nie stało.- westchnął.
- Niech się nie obwinia, to ja nie umiem chodzić po chodniku. - zaśmiałam się.
- Oj Rose.. - pokręcił głową Harold.
- A gdzie jest Lou? Chcę się z nim zobaczyć.
- Na korytarzu, mam go zawołać?
- Jak najbardziej.
Harry wyszedł i chwilę potem w sali pojawił się Tomlinson. Patrzył na mnie ze łzami w oczach.
- Przepraszam.. - szepnął, a łzy zaczęły spływać po jego policzkach.
- Czemu pomyślałeś, że ja chcę się tylko tobą pobawić? - przegryzłam wargę.
- Sam nie wiem, jeszcze żadna dziewczyna tak się wobec mnie nie zachowała.
- Tak czyli jak? - zamyśliłam się.
- Powiedziała, że jej na mnie zależy, nie chce być tylko moją przyjaciółką i nie była ze mną.- mruknął.
- Głuptasie, na razie z tobą nie jestem, ale kto wie co się wydarzy za kilka dni? - uśmiechnęłam się.
- Ech.. Racja, wybaczysz mi? - popatrzył na mnie.
- Pod jednym warunkiem..
- Jakim? - zapytał zdziwiony.
- Zabierz mnie stąd do domu ! - skrzywiłam się.
- Rose to nie ode mnie zależy, ale jak tak bardzo chcesz to porozmawiam z lekarzem, aby jak najszybciej się da wypuścił cię do domu.- pocałował mnie.
Chciałam odwzajemnić ten pocałunek, jednak w drzwiach sali pojawił się uśmiechnięty Harry.
- Nie wolicie się pogodzić w domu, w moim łóżku? - wybuchnął śmiechem. Chwilę potem przyszła reszta zespołu.


* * *  Kilka dni później  * * *

- Harry! Oddawaj mi to!- usłyszałam krzyk Lou.
Wróciłam do domu, jednak musiałam bez przerwy leżeć w łóżku i się nie przemęczać. Miało to swoje dobre strony, bo trochę wykorzystywałam chłopaków, którzy mi usługiwali. Mieli przy tym dużo frajdy. Leżałam i czekałam na obiad, aż do mojego pokoju wpadł Harold razem z Louisem niosący mi pizzę.
- Czy wy naprawdę chcecie mnie utuczyć? Odkąd wróciłam do domu nie jem nic innego po za pizzą, sphagetti, itp. - zaśmiałam się.
- Dziewczyno, ciebie nie da się utuczyć. Patrz ile jesz, a jaka chuda jesteś. - powiedział mój brat.
- Harry, zostaw nas samych. - zarządził Lou z powagą.
Gdy zielonooki wyszedł, Tomlinson usiadł obok mnie i zaczęliśmy razem jeść posiłek.
Zbliżał się wieczór, a ja nie chciałam siedzieć cały czas w pokoju Harrego, więc postanowiłam zejść do salonu, gdzie wszyscy siedzieli. Szłam na palcach, bo wiedziałam, że jak ktoś usłyszy, że schodzę od razu zaprowadzi mnie do pokoju. W salonie chłopcy oglądali jakieś horrory.
- Wy nie macie co robić tylko TV oglądać? - zaśmiałam się.
Cała 5 obróciła się i patrzyła na mnie jak na ducha.
- Cholera jasna! Rose, ty masz leżeć!- warknął mój brat.
- Ale kurde tam mi się nudzi! - krzyknęłam zła.
- Dobra, spokojnie. Mogłaś kogoś z nas zawołać to byśmy cię zaprowadzili.- uśmiechnął się Lou.
- Zaprowadzili? Chyba raczej zanieśli na rękach! Ludzie ja za niedługo zapomnę jak się chodzi. Albo zaczniecie zachowywać się normalnie, albo ja wracam do swojego mieszkania. - uśmiechnęłam się złowieszczo.
- Ok, możesz normalnie chodzić po domu, itd. Ale nie masz się przemęczać! Żadnego sprzątania, prania, robienia obiadu.- powiedział Liam.
- Dobrze, dobrze. Znajdzie się gdzieś miejsce dla mnie koło was? - wyszczerzyłam się.
- U mnie na kolanach jest baaardzo dużo miejsca.- powiedział zadziornie Lou.
Usadowiłam się na kanapie między Louisem, a Niallem. Jednak nie było mi dane pooglądać spokojnie filmu, bo poczułam iż jestem głodna. Szłam w stronę kuchni, gdy nagle poczułam, że ktoś mnie przytula od tyłu.
- Księżniczko, gdzie idziesz beze mnie? - zrobił smutną minę Louis.
- Coś zjeść, jak ci na tym zależy to możesz iść ze mną. - zaśmiałam się.
Dotarliśmy do kuchni, już chciałam robić kanapki jednak chłopak mi na to nie pozwolił.
- Mów z czym chcesz, ja zrobię z przyjemnością. - uśmiechnął się słodko.
Powiedziałam z czym i usiadłam na blacie kuchennym machając nogami. W pewnym momencie Lou podszedł do mnie, swoje ręce położył na moich biodrach, a na ustach złożył mi namiętny pocałunek. Zaczęliśmy się całować, ręce chłopaka błądził po całym moim ciele.
- To tak się teraz zaspokaja głód? - przerwał nam Zayn.
Odskoczyliśmy od siebie, a Malik się zaśmiał i wyszedł z kuchni.
- Czy oni zawsze muszą nam przerywać? - skrzywił się Louis.
- Taak! - usłyszeliśmy krzyk wszystkich z salonu.
Wybuchnęliśmy śmiechem i wróciliśmy do reszty.
- To nie ładnie tak świntuszyć w kuchni! Macie przecież swoje pokoje. - wyszczerzył się Harold.
- Tobie nie chodzi o to gdzie, ty jesteś o mnie zazdrosny. - powiedział z powagą Tomlinson.
- O nie ! Odkryłeś moją tajemnicę ! Jak ja mogłem do tego dopuścić. - udawał zdruzgotanego Harry.
- Wybacz mi! Już nigdy cie nie opuszczę! No i nie będę cię zdradzał! - Louis padł na kolana, a ręce złożył jak do modlitwy.
- Czyli skoro nie będziesz go zdradzał to dzisiaj śpię sama? - zapytałam uśmiechając się.
- My możemy z tobą spać. - powiedzieli chórem Liam, Zayn i Niall.
- Nie, nie nie! Spać możecie razem, ale ze mną też. - zaśmiał się Harold.
Resztę wieczoru spędziliśmy oglądając filmy, nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam. Obudziły mnie krzyki.
- Harry! On się do niej dobierał! - krzyczał Niall.
- Nie, nie kłam.- zaprzeczał Lou.
Zszokowana usiadłam i rozejrzałam się. Zasnęłam w salonie, a chłopcy teraz kłócili się w kuchni. Postanowiłam pójść zobaczyć co się stało.
- Co to za krzyki w środku nocy? - mruknęłam zaspana.
- On dobierał się do mojej kanapki. - Horan wskazał palcem na Louisa .
Tylko wybuchnęłam śmiechem i wyrwałam kanapkę z ręki Harrego.
- Ej ! Oddawaj. - mówił.
- Zrób sobie jeszcze jedną młody! - uśmiechnęłam się szyderczo.
- Młody?! A ile ty masz lat, że tak do mnie mówisz?! - udawał oburzonego.
- Za równy miesiąc skończę 20. Zatkało? - zaśmiałam się i wyszłam z kuchni.
Chłopcy do południa nic nie robili po za oglądaniem tej nieszczęsnej kablówki, kłóceniem się o byle co i śmianiem się. Zaczęło mnie to denerwować. Nic nie robią, brudzą i nawet nie posprzątają za sobą.
- Cholera jasna! Czy wy nic nie będziecie robić tylko leżeć przed telewizorem i jeść?! - nie wytrzymałam i wydarłam się na nich.
Wszyscy patrzyli na mnie zszokowani.
- Rose, nie chcemy nigdzie wychodzić bez ciebie, a nic ciekawego nie mamy po za tym do roboty. - bronił wszystkich Malik.
- Ale kurde moglibyście chociaż sprzątać za sobą!  - burknęłam.
- Przepraszamy ... - powiedzieli chórem.
- Do roboty. Sprzątać! A potem wy sobie popływacie w basenie, a ja się poopalam. - uśmiechnęłam się do swoich planów.
Całemu zespołowi spodobał się mój pomysł, więc chłopcy szybko ogarnęli dom i wyszliśmy na świeże powietrze.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Krótki, ale nie miałam czasu pisać;*
Dostałam dzisiaj 4 z bioli - sukces :)
Pozdrawiam ;)

2 komentarze:

  1. wspaniały rozdział ..
    ahh, Rose & Louis się całowali . mm ;p
    ii gratuluję, droga Olu 4 z biologii ;**
    oby tak dalej ;D
    czekam na nextaaa < 333

    OdpowiedzUsuń