Zapraszam Was serdecznie na mojego drugiego bloga http://30days-oflove.blogspot.com/ :) Pomysł na założenie go narodził się niedawno. Post z głównymi bohaterami już się pojawił. Nie martwcie się! Ten blog doprowadzę do epilogu, a dalszą moją'' twórczość '' będziecie mogli czytać na owym, drugim blogu. Zapraszam i pozdrawiam! :*

sobota, 17 marca 2012

Rozdział 2

Gdy otworzyłam oczy zauważyłam, że jestem sama. Po Louisie, który utulił mnie do snu nie było śladu. Zaspana poszłam do kuchni z nadzieją, że zastanę tam chłopaków. Jednak ich tam nie było. Na lodówce wisiała kartka, z informacją od One Direction :
 Musieliśmy wyjść na wywiad, nie chcieliśmy cię budzić. Czuj się jak u siebie w domu. Powinniśmy wrócić w porze obiadowej, więc jeśli będziesz taka dobra i zrobisz jakiś pyszny obiad to się nie obrazimy :) 
Całujemy.
P.S.  Wiem, że zaspałaś w objęciach Louisa, ale nie martw się. Na razie chłopak żyje . Harry.
Zaśmiałam się i postanowiłam coś zjeść, bo byłam bardzo głodna. Dziwnie się czułam z tym, że buszuję po pułkach w obcym mi domu, ale nie miałam innego wyjścia. Na moje nieszczęście lodówka była pusta. Powlokłam się do łazienki, przebrałam, włosy rozpuściłam i byłam gotowa do wyjścia. Tylko jak ja zamknę dom nie mając kluczy? - pomyślałam. Rozpoczęłam poszukiwania aż w końcu znalazłam klucze od drzwi. Daleko nie szłam, bo jeden z wielu supermarketów znajdował się niedaleko domu chłopaków. Kupiłam produkty potrzebne mi na zrobienie obiadu i śniadania i wróciłam do domu. 
Gdy przyszłam w salonie siedział Lou, Harry, Zayn i Liam. 
- Cześć wam, a gdzie Niall? - zapytałam wesoło.
- W kuchni, zgłodniał. - odpowiedział na moje pytanie Harry.
- Ale, przecież lodówka jest pusta. - mruknęłam.
- Niby tak, ale po wywiadzie zaproszono nas na jakiś poczęstunek, wiesz ciastka, kanapki, itd. - zaśmiał się Lou.
- A nasz przyjaciel .. Wziął trochę na wynos. - powiedział Zayn i wszyscy zaczęli się śmiać.
- Księżniczko jak się spało? - zapytał mnie Louis zalotnie.
- Idealnie, mogłabym w takim towarzystwie codziennie zasypiać i budzić się. - uśmiechnęłam się.
- Mam nadzieję, że już nie będziesz zasypiać i budzić się w towarzystwie Tomlinsona. - mruknął Harry.
- Właśnie ! Lou , masz mi jakoś wynagrodzić, że cię nie było jak się obudziłam. - powiedziałam zadziornie.
- Tylko jak księżniczko? - zamyślił się.
- Wymyśl coś. - wzruszyłam ramionami i zaczęłam robić obiad. 
Postanowiłam, że przygotuję spaghetti. Neutralnie, bo nie byłam dobrą kucharką. A tego nie umiem zepsuć. Chłopaki mnie denerwowali, bo co chwilę ktoś wchodził i pytał kiedy będziemy jeść. 
Gdy w końcu udało mi się zrobić obiad został on pochłonięty przez nas w kilka minut. Po obiedzie postanowiliśmy pooglądać TV, jednak coś było nie tak.
- Ej, ej, ej.. Gdzie jest Lou? - zapytałam zdziwiona.
- Musiał wyjść, ale za niedługo powinien wrócić. - mruknął Harry.
- Spoko, ja powinnam już iść. W końcu mam swój dom. - zaśmiałam się.
- Właśnie, może zechciałabyś z nami zamieszkać ? Nie byłoby ci smutno z nami. - powiedział mój brat.
- Nie chcę wam się zwalać na głowę. A po za tym gdzie bym spała? - skrzyżowałam ręce.
- U mnie razem z Lou. - wszyscy zaczęli się śmiać.
- A co tu tak wesoło? - zapytał Louis opierając głowę na moim ramieniu.
- A gdzie ty byłeś? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Dowiesz się w swoim czasie. - uśmiechnął się cwaniacko. 
Całe popołudnie spędziliśmy na oglądaniu filmów. Gdy wybiła 20 chciałam już wracać do siebie, jednak Lou powiedział, że musi mnie gdzieś zabrać. Pojechaliśmy samochodem, żeby było szybciej - przynajmniej tak mówił chłopak.
- Gdzie jedziemy? - pytałam całą drogę.
- Niespodzianka, ale mogę powiedzieć ci tylko tyle, że wynagrodzę ci to, że mnie rano nie było. - uśmiechnął się słodko.
- Lou, ty wariacie. - zaśmiałam się.
Samochód się zatrzymał , a my szliśmy kawałek aż znaleźliśmy się nad rzeką. Na ziemi i pomoście poustawiane były małe świeczki, leżał koc i gitara. 
- Jak tu pięknie.. - westchnęłam.
- Na prawdę ci się tu podoba? - spytał nieśmiało.
- No pewnie! Dziwne by było jakby mi się nie podobało. - uśmiechnęłam się.
 Usiedliśmy na kocu, było lato jednak wieczór ten chłodny. Louis zauważył, że mi zimno i podał mi bluzę. Chłopak wziął do ręki gitarę i zaczął śpiewać :
Shut the door, turn the light off
I wanna be with you
I wanna feel your love
I wanna lay beside you
I cannot hide this even though I try - uśmiechnął się.

Heart beats harder
Time escapes me
Trembling hands touch skin
It makes this harder
And the tears stream down my face

If we could only have this life for one more day
If we could only turn back time

You know I'll be
Your life, your voice your reason to be
My love, my heart
Is breathing for this
Moment in time
I'll find the words to say
Before you leave me today.
Chłopak odłożył gitarę i przysunął się do mnie.
- Rose, wiem że znamy się tak krótko, ale mimo to jesteś dla mnie ważna, i ... - przerwałam mu. Pocałunkiem, który on odwzajemnił. Poddaliśmy się jeszcze chwilę pieszczotom po czym uśmiechnęliśmy się do siebie.
- Wiesz, Lou.. Dla mnie zawsze byłeś ideałem. Pomimo, że nie byłam o tym przekonana. Jednak teraz już jestem tego pewna. Jesteś tym cholernym ideałem. Szkoda tylko, że nie moim. - spuściłam wzrok.
- Ale możemy to zmienić. - powiedział smutno.
- Poznajmy się bardziej, tylko nie trzymajmy się na dystans udając przyjaciół. Zależy mi na tobie, tylko po prostu chcę cię bardziej poznać. - popatrzyłam na Louisa.
- Hmm.. Czyli akcje tego typu.. - przerwał i pocałował mnie w usta.- nie są zabronione?
- Nie, nie! - odpowiedziałam szybko na co chłopak się zaśmiał.
Siedzieliśmy tak rozmawiając, śmiejąc się i od czasu do czasu przelotnie całując. Zbliżała się 1 w nocy, więc postanowiliśmy wracać. Wiedziałam, że Harry się denerwuje, pomimo że byłam z jego przyjacielem. Wsiedliśmy do auta, a ja popatrzyłam na moją komórkę, którą tu zostawiłam. 15 połączeń nieodebranych od Harolda i 5 sms' ów również od niego. Przez drogę powrotną nie rozmawialiśmy, bo ja zmęczona zasnęłam. Przebudziłam się dopiero jak Lou niósł mnie do pokoju. Położył mnie na łóżku i zapewne miał zamiar iść do swojego pokoju, ale nie pozwoliłam mu na to.
- Louis nie idź, proszę.. - szepnęłam.
Nie widziałam go, ale domyśliłam się iż się uśmiecha. Położył się obok mnie, a ja wtulona w niego spokojnie zasnęłam.
Obudziłam się i próbowałam usiąść, aby zobaczyć czy Lou jest. Nie udało mi się to jednak, ponieważ coś mi przeszkadzało, a dokładniej to ręka chłopaka. Przeklęłam pod nosem, bo chciałam iść coś zjeść, ale Tomlinson krępował mi ruchy. Tym samym obudziłam go. Uśmiechnął się i powiedział:
- Jak się spało? Bo mi wspaniale.
- Również, ale wiesz. Jak możesz to wynagrodź mi jeszcze raz to, że wczoraj rano cię nie było. - zdezorientowany usiadł, a ja się wyszczerzyłam.
- Mów o co chodzi księżniczko..
- Głodna jestem.. - oboje zaczęliśmy się śmiać.
- To ja idę zrobić śniadanie, a ty idź się przebierz. - pocałował mnie w czoło.
Zwlokłam się z łóżka i udałam się do łazienki. Wyglądałam okropnie. Włosy sterczały mi na wszystkie strony. Szybko je ułożyłam, przebrałam się i ruszyłam do kuchni. W salonie Zayn, Niall i Liam oglądali TV. Uśmiechnęłam się tylko i szłam dalej. Zatrzymałam się przy drzwiach i słuchałam rozmowy Harrolda i Louisa. Nie chciałam podsłuchiwać, po prostu bardzo mnie ciekawiło czy Tomlinson będzie się zwierzał z wczorajszego wieczoru.
- Wieczór udany? - pytał mój brat.
- Niby tak, ale nie jesteśmy razem. Rose postanowiła, że nie będziemy trzymać się na dystans i być przyjaciółmi, bo zależy jej na mnie, ale chce mnie poznać.- mówił smutny Lou.
- To chyba żadna tragedia? - zaśmiał się zielonooki.
- A jeśli ona chce się mną ot tak pobawić? Zero dystansu ale razem nie jesteśmy. Znudzę się jej i znajdzie kolejną zabawkę..
Te słowa zabolały mnie najbardziej. Weszłam do kuchni mówiąc:
- Ty sądzisz, że ja się tobą tylko pobawię? - pytałam Louisa.
- To ja może wyjdę..- zaczął Harry.
- Nie, to ja wyjdę. - powiedziałam.
Niemalże pobiegłam do drzwi wyjściowych. Wszyscy po za Harrym i Louisem patrzyli na mnie zdziwieni. Nie obchodziło mnie to. Szłam płacząc. Obróciłam się i zobaczyłam Lou. Stał w drzwiach i tak po prostu się patrzył. Nie biegł za mną. Nie krzyczał. Nic. Jakby mu kompletnie nie zależało na tym czy pójdę czy zostanę. Zaśmiałam się. Po prostu zaśmiałam się. Usłyszałam jakiś krzyk, pisk, obróciłam się, a chwilę potem nie czułam już nic..


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Rozdział dedykuję Agnieszce ;***
Sama się sobie dziwię, że mam dzisiaj tak ogromną wenę. ;)
Podoba się rozdział ? 

3 komentarze:

  1. ahhh, dziękuję kochana < 33
    rozdział powalający, a końcówka ..
    ciekawi mnie, co będzie się dalej działo .
    czy Rose i Lou będą razem ;D
    jestem bigg fanką Twoich opowiadań Olu ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. zajebisty rozdział i czekam na nn :P
    i zapraszam takze na mój
    http://onedirectionblogstory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń